Benedykt XVI w encyklice o nadziei chrześcijańskiej napisał, że od samego początku chrześcijaństwa grzech pojmowany był przez Ojców Kościoła „jako rozbicie jedności rodzaju ludzkiego, jako rozbicie i podział”.
Podobnie jak w przypadku grzechów wołających o pomstę do nieba, wśród tradycyjnego, katechizmowego zestawienia czynów i wad, które oddzielają nas od Chrystusa znajduje się lista dziewięciu grzechów cudzych.
Współudział w grzechu
Przywykliśmy do twierdzenia, że grzech jest osobistym czynem, obciążającym sumienie i w najgorszym wypadku niszczącym miłość do Boga w sercu człowieka. Są jednak sytuacje, kiedy jesteśmy współwinni grzechowi popełnionemu przez kogoś innego, bo gdyby nie my, albo by on nie zaistniał, albo jego powstanie byłoby znacznie utrudnione.
Dawniej katechizm nazywał takie wydarzenia z naszego życia grzechami cudzymi. Oto one:
- Namawiać do grzechu
- Rozkazywać drugiemu grzeszyć
- Zezwalać na grzech
- Pobudzać do grzechu
- Pochwalać grzech drugiego
- Milczeć, gdy ktoś grzeszy
- Nie karać za grzech
- Pomagać do grzechu
- Usprawiedliwiać czyjś grzech
„Struktury grzechu”
W ten sposób grzech czyni ludzi nawzajem wspólnikami, wprowadza między nich pożądliwość, przemoc i niesprawiedliwość. Grzechy powodują powstawanie warunków społecznych i instytucji przeciwnych dobroci Bożej (KKK 1869).
Nie ma w tym żadnej przesady. Benedykt XVI w encyklice o nadziei chrześcijańskiej napisał, że od samego początku chrześcijaństwa grzech pojmowany był przez Ojców Kościoła „jako rozbicie jedności rodzaju ludzkiego, jako rozbicie i podział” (Spe salvi, 14). Kształtują się tak tzw. „struktury grzechu” rozbijające życie społeczne, ale o tym innym razem.
Grzech wymaga odpowiedzi
Każdy grzech: ciężki, powszedni, wołający o pomstę do nieba, cudzy czy jakikolwiek inny domaga się odpowiedzi. A jest nią miłosierdzie Boże, które odnawia w nas miłość i uzdalnia do oddawania chwały Bogu całym sobą, przywracając dobru należne w nas miejsce.
Odpowiedzią na powstające „struktury grzechu” jest tworzenie między sobą struktur dobra i miłości. Bo podobnie jak możemy mieć udział w grzechach innych ludzi, tak też możemy mieć udział w ich dobrych czynach. Pomaganie, zachęcanie do dobra i pochwalanie go jest tym, co powoli, lecz skutecznie uczula na potrzeby drugiego oraz „zaraża” chęcią pomocy.